poniedziałek, 30 grudnia 2013

Piątkowy wypad do schroniska :D

Dziś poniedziałek ale nie złościcie się, czekałam na zdjęcia ;) Kamila miała je na swoim aparacie, potem na laptopie ale już je zdobyłam :))

Ten wypad był dosyć dziwny ... Nie miałyśmy jak jechać więc zabrałyśmy się z moją ciocią. Jechała do lekarza na 10:00. O 09:45 (zakładam ale mogło być wcześniej :P) byłyśmy już w mieście. Posiedziałyśmy w klinice żeby nam zimno nie było, potem poszłyśmy na miasto do kilki sklepów i na piechotę do schroniska.

W środku powitał nas sam Pan Tadzio. Pani Mirka była ale nie przyszła do nas :) (nie mogę powiedzieć dlaczego, obiecałam ;p) Przeszłyśmy całe schronisko i w ostatnim boksie zobaczyłyśmy nową mordeczkę wpatrującą się w nas z uśmiechem. Tryskała pozytywną energią, jęzor wywieszony, ogon w ciągłym ruchu - zdobyła nasze serca. A przynajmniej moje :p
Oto Tosia : 

Postaram się ją wziąć na spacerek, jak tylko będę miała "lukę" :)

Ale no wiecie jak to jest ? Planujesz sobie tydzień wcześniej kogo zabrać na spacer a tu taki Łapa spojrzy przez kraty : 

I ja już jestem jego ! Wygląda jakby mówił : "Pamiętasz jak było super jak mnie ostatnio brałaś ? Czesałaś i głaskałaś a ja byłem taki szczęśliwy ! A teraz co ? Tylko mijasz mój boks i idziesz do innych ..." No i musiałam ! Nie wiem co to .. czy to przez zimową okrywę czy może przytył ale wydaje się teraz taki potężny. Jak pół roku temu przyjechał do schroniska był takim małych, chudziutkim stworzonkiem ze stłuczoną łapką. Stąd imię - Łapa :p 
Łapa strasznie szalał w boksie, skakał i z tej radości ciężko było mu założyć obrożę. Ale udało się, wyszliśmy. Po chwili szaleństwa, biegania w kółko Łapa jak za sprawą dotknięcia magicznej różdżki uspokoił się. Szedł wzorowo na smyczy, w ogóle nie ciągnąc. Nic się nie zmienił, to nadal mój idealny piesek ! Gdy doszliśmy do lasu zobaczyłam, że przy kłodzie stoi chłopak i rzuca butelkami po piwie. Tam zawsze jest ich pełno, pewnie w nocy spotykają się tam miejscowe pijaczki :/ Łapa się troszkę przestraszył ale my nie .. w końcu mamy psa obronnego :P Ruszyliśmy w las, psiak wąchał ślady po dzikach i przez cały czas nie wydawał się być zrelaksowany raczej zestresowany... Po obsikaniu drzewka zamaszyście grzebał łapami, zawsze Kamila dostawała piachem i liśćmi : D Gdy byliśmy już blisko końca ścieżki Łapa ustał, wyprostował się, postawił uszy i ogon i ku mojemu zdziwieniu zaczął warczeć ! Po chwili rzucił się w stronę lasu, strasznie się szarpał ! Warczał i szczekał na .... drzewo ? Nie mam pojęcia ale postanowiłam nie sprawdzać, od razu zawróciliśmy. Tchórze z nas :p Po wyjściu z lasu Łapa się odprężył. Szedł pięknie przy nodze, nawet trącał moją rękę nosem i wpychał pod nią swój łeb. "Głaszcz mnie, no głaszcz !" Taki był uśmiechnięty jak wyszliśmy z przeraźliwego miejsca : 

Po powrocie wzięłyśmy się za Dzwonka. Długo zajęło pracownikom zapięcie mu smyczy a ja w tym czasie siedziałam przy Olusiu i przepraszałam. Bo nie mogłam go dziś wziąć ... Tak na mnie spojrzał :


Dzwonek dał sobie zapiąć smycz i szczęśliwy wyszedł z boksu. Skakał, cieszył się - normalnie jakby psa podmienili ! Niestety bajka skończyła się po wyjściu ze schroniska. Mały zaczął piszczeć i drapać w bramę. Przerażała go ta wielka przestrzeń. Spróbowałyśmy z ciasteczkami. Brał, jadł i się wracał. Niestety, było lepiej ale jeszcze nie dobrze :( Na to przyjdzie czas, Dzwoneczek wrócił do boksu :)

Potem Pan Tadzio przyprowadził nam Henia. Nie widziałam, że nam go zapina ale jak już się ucieszył to niech wyjdzie na spacerek :) 



Henio jak zwykle. Nie narzucający się, spokojny towarzysz. Ani jednego szarpnięcia na smyczy. Idealny ! Łapki tylne troszkę go bolą i to widać jak chodzi ale po za tym jest z niego okaz zdrowia :))



Potem wróciliśmy i podeszłam do boksu Ochry. Tak na mnie spojrzała :

No i oczywiste było, że Ochra idzie na spacerek :) Wtedy podszedł do nas Pan Tadzio. Powiedział, że sunia przez pierwsze dwa dni nie wychodziła z budy a jadła tylko w nocy. Nadal jest przestraszona ale gdy zobaczy człowieka wariuje ! Skacze, szczeka, piszczy ! Jeszcze nieśmiało jak się ją pogłaszcze ale jednak :) 
Na spacerze zachowywała się ... nie wiem jak to nazwać. Niby się cieszyła, skakała i lizała ale jednak była bardzo przestraszona. Ciągle kręciła się w kółko w sensie, że owijała Kamilę smyczą :)) Tutaj dwie fotki ze spacerku : 


Była bardzo kochana i cały czas uśmiechnięta :) Przypomina mi trochę Ogara Polskiego a wam ? Jest śliczna i ma boski charakter. My już ją kochamy a czy pokocha ją ktoś jeszcze ? Tego się dowiemy ;)

To wszystko w tym tygodniu ale ... może będzie niespodzianka : D





2 komentarze:

  1. uwielbiam tego bloga !!! ja zaadoptuje niedługo psa ze schroniska :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ochra jest śliczna :) Czekam na kolejny wpis ;)

    OdpowiedzUsuń