sobota, 30 listopada 2013

Naila - moja miłość ♥

Postanowiłam, że posty będą się pojawiać co tydzień. Od dziś co piątek a jak przejdziemy do opisywania poszczególnych wyjazdów to pewnie nowy pościk będzie w weekend. Raz w sobotę, raz w piątek to zależy kiedy pojadę :) A czasem w piątek - kiedy będę wiedziała, że nie pojadę.

No to zaczynamy. Naila - tyle by się chciało napisać. Dzięki niej zostałam, i to dla niej przyjeżdżałam tam co tydzień ♥
 Po tym jak odprowadziłam Chrupka chciałam zmykać do domu i wrócić do pomagania tylko przez komputer ale jeden z Panów mnie zatrzymał. Powiedział do mnie "Dziś nie widać żadnego wolontariusza a ona tak rzadko wychodzi na  zewnątrz. Zapinamy ?" No i co ja miałam powiedzieć ? Jasne, że się zgodziłam. On, wziął smycz i szedł wzdłuż boksów. Zatrzymał się a w środku zaczęła podskakiwać jakaś mała kuleczka. Nie dziwię się, że rzadko wychodzi - w ogóle jej nie zauważyłam jak tu weszłam. Zapamiętałam pięknego Leona - w typie Leonbergera, ślicznego łaciatka i długowłosego owczarka ale ona ? Nie widziałam jej. Nie rzucała się w oczy - ot taki wałek. Czarna podpalana czyli umaszczenie pospolite jak na kundelki. Dłuższa jak jamnik i do tego gruba. Może to przez to, że nie ma okazji na częste spacery ? Nie mam pojęcia. Na spacerze zachowywała się bosko - nie ciągnęła na smyczy. Zwracała na mnie uwagę - nie to co poprzednicy, zajęci tylko wąchaniem i ciągnięciem ;) Gdy tylko uklękłam wskoczyła mi na kolana, zaczęła się przytulać i rozdawać buziaki. W lesie znów przyklękłam, ona usiadła obok, położyła łapkę na moim kolanie i spojrzała mi prosto w oczy. Wpatrywała się we mnie z takim smutkiem w oczach, i jeszcze ta łapka .. Spojrzałam na ciocię, miała w oczach łzy. Sunia wyraźnie mówiła "Zabierz mnie stąd, ja nie chcę tam wracać !" Ale musiała, przecież nie mogłam jej zabrać do trójki moich bestii. Zostałaby przeżuta i wypluta w jeden dzień. Wróciła do boksu a ja do domu z płaczem. Jeździłam tam co tydzień i coraz trudniej było mi się z nią rozstawać... Nie chciałam jej tam zostawiać, w tym betonowym kojcu .. Poznałam jej stosunek do innych psów - rewelacyjny. Jest psim ideałem. Gdy przyjeżdżałam do schroniska i podchodziłam właśnie do tego boksu widziałam to : 

Po spacerze, zostawiałam to :


Przyjechała Ania Sychowicz i zrobiła profesjonalną sesję :) Dzięki niej Naila zyskała piękne zdjęcie i jest w kalendarzu na 2014 rok ! : D Naila co prawda nie przypomina tu siebie ale jest słodka :) Oto piękna fotka :


Dopiero po jakiś dwóch miesiącach zapytałam się o jej historię. Aż trudno mi było w to uwierzyć. Podobno złapanie Naili trwało bardzo długo gdyż bała się ona ludzi. Błąkała się po polu przy lesie i gdy zobaczyła człowieka od razu uciekała. Zdjęcia z początku :





Ale udało się i teraz jest cudowna. Nigdy bym nie pomyślała, że pies może przejść taką przemianę. Z dzikusa w przytulaka. Rok w schronisku to też niezły wynik jeśli chodzi o tamte schronisko. Fundacja istnieje od jakiś 3-4 lat a schronisko jeszcze krócej. Psiaki szły jak świeże bułeczki a ona siedziała i siedziała. Potem przyszła mi myśl o ogłoszeniach. Boże jaka ja byłam głupia ! Odwiedzałam ją od dwóch miesięcy, ubolewałam nad jej losem a nie zrobiłam żadnych ogłoszeń w internecie ! Zaraz po tym włączyłam komputer i założyłam wydarzenie.Zrobiłam masę ogłoszeń. Po kilku dniach nic, żadnego odzewu. Ucieszyłam się, no bo jak jej już tam nie będzie to do kogo ja będę jeździć ?  Sama nie wiem ..  Potem się za to skarciłam i znów przystąpiłam do działania. Po tygodniu znalazł się cudowny domek ♥ Oczywiście bez łez się nie obeszło ale warto ! 



Zapraszam za tydzień, poznacie kolejne psie historie :) Zaglądajcie też do zakładek :)

środa, 27 listopada 2013

Pierwszy schroniskowy psiak ..

No więc pierwszym wziętym przeze mnie psiakiem był Chrupek :


Młodziak, który od szczeniaka mieszka w schronisku. Tak mieszka bo jest tam do tej pory ! Było wtedy ślisko - zima i wszystko pokryte lodem. A Chrupek jak to Chrupek - nie wyszalały wariat. Ciągnął, ciągnął aż w końcu mnie wywrócił. Po czym od razu rzucił się do "mycia" mojej twarzy swoim jęzorem. Super z niego psiak ale pomyślałam, że nie dla mnie. Nie dziś. Nie w tych butach :p Wtedy "zamieniłam" się na psy z Kingą, która była ze mną. Niestety nie trafiłam także tym razem. Kinga prowadziła Kali potocznie nazywaną Kukurydzą : 


Jest mniejsza ale również ciągnęła. Ona również jest w schronisku do tej pory, a minął już prawie rok ! Sunia ciągnęła a gdy tylko ja przystawałam lub jej kolega z bosku się oddalał Kukurydza zaczynała przenikliwie szczekać a jeśli to nie dawało skutku - wyła.Teraz się zmieniła - na lepsze. Już nie wyje za przyjaciółmi a na szelkach i dłuższej smyczy całkiem nieźle jej idzie :) Zapytacie dlaczego Kukurydza ? Sunia została znaleziona jak szkielecik .. na polu kukurydzy. I tak powstało przezwisko a z wychudzonego psiaka zrobił się okrągły pączuszek :) 

No więc po pierwszym spacerze miałam dość. Jeśli wszystkie psy tak zachowują się na spacerach to wolę pomagać im na odległość ! Taka była moja myśl ale gdy spojrzałam przez kraty na ten pyszczek, od razu mi przeszło ! I wtedy poznałam Nailę - najwspanialszego, najcudowniejszego i najgrzeczniejszego psa świata ! To dzięki niej nie zrezygnowałam z wolontariatu w schronisku ! To wyjątkowy pies więc poznacie ją w kolejnym poście :)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Powitanie :)

Chciałabym was wszystkich powitać na moim blogu, na którym mam zamiar opisywać wizyty w schronisku. Niestety nie jest ono zbyt blisko. Nie mam własnego samochodu więc muszę liczyć na bliskich w kwestii podwózek a wiadomo jak to jest. Chodzę też do szkoły więc mogę jeździć tylko w weekendy. Nie zawsze uda mi się być tam co tydzień ale staram się bywać jak najczęściej :)
Schronisko jest prowadzone przez Fundację Przyjaciele Braci Mniejszych i mieści się w Nowym Dworze Mazowieckim na ul. Leśnej. Wszystkich chętnych na spacery zapraszamy w godzinach od 12:00 do 15:00 :) Psiaki na pewno się ucieszą widząc nowe twarze.
Pierwszy post - chciałoby się przedstawić wszystkie psiaki. Wszystkich ulubieńców - tych adoptowanych i tych czekających na dom. Wszystkie niestworzone historie - przygody. Ale psiaków jest masa w tym momencie około 165 . Dzięki wolontariuszom duży procent psiaków znajduje wspaniałe domy. Wszystkie psy i suczki są kastrowane/sterylizowane, szczepione i mają chip. W tym roku do adopcji poszło około 400 psiaków !
Sama nie wiem czy zacząć od początku czy od najulubieńszego psiaka :)
No więc tak, zaczęło się to mniej więcej rok temu. Bardzo chciałam pomagać zwierzętom, szukać im domu i ogółem zajmować się nimi. Udostępniałam psie posty na facebook'u. W końcu dołączyłam do grona e-wolontariuszy schroniska w Celestynowie. Miałam na koncie sporą liczbę adopcji psiaków, które ogłaszałam ale to nie było to. Cieszyłam się za każdym razem jak psiak znalazł domu ale żałowałam, że nigdy go nie widziałam. Prowadziłyśmy dyskusje na temat psów - znałam każdego po imieniu i charakterze ale nie osobiście. Czułam się źle jak dziewczyny opowiadały swoje historie ze spacerów a ja siedziałam cicho bo nigdy mnie tam nie było .. Wtedy dowiedziałam się od babci, że w Nowym Dworze Mazowieckim buduje się schronisko, wyczytała to w gazecie. Ale nie dowiadywałam się więcej ponieważ na zdjęciach było widać fundamenty i pusty plac więc myślę sobie, będzie trzeba poczekać. Po miesiącu dostałam wiadomość od Kingi. W środku był link do strony .. schroniska. Weszłam, obejrzałam psiaki, sprawdziłam adres i powiadomiłam ciocię, że jedziemy :)
Na miejscu powitali nas miło pracownicy. Dwoje młodych panów. Po podpisaniu papierów wzięłyśmy pierwszego psiaka na spacer. W następnym poście go poznacie - zapraszam :)